Wstaję ok. 10. Trochę mi czasu zajmuje przygotowanie do wyjścia, zjedzenie obiadu itp.
Przybywa Niemiec z Kolonii. Dołącza do mnie i razem jedziemy pociągiem do Tigre. Jest zabawnie, gdy wchodzą różni lokalni sprzedawcy z przeróżnymi rzeczami na sprzedaż. Jedziemy ok. 40 min. Tigre to miejsce na przedmieściach Buenos Aires, setki małych wysepek, poprzedzielanych kanałami. Płyniemy łodzią na wyspę Tres Bocas (bilet 17 peso w dwie strony). Podróż ok. 30 min. Miejsce jest przepiękne. To prawie jka Wenecja (bez architektury)! No, może lekka przesada, ale jest urocze.
Niemiec zamawia obiad, bo zgłodniał. Ja idę na spacer. Po 40 minutach Niemiec jeszcze czeka na obiad i jest wściekły. Chce zniżki. Jest dopiero od 5 dni a Ameryce Płd. le mięso dostał dobre.
Wracamy ok. 19. W pokoju rozmawiamy z Anubabem i parą Izraelczyków. Matka dziewczyny pochodzi z Rumunii, a ojciec jej chłopaka z... Turcji.
Idę spać po 2. Hałas w hostelu. Ciężko spać. Co chwilę ktoś wchodzi do pokoju lub wychodzi. Niektórzy wychodzą o 2, niektórzy wracają o 7.