Wstałem o 8:30 i po spakowaniu namiotu chciałem spacerkiem dojść te 7 km do drogi, ale zorientowałem się, że nie ma wiatru i jest bardzo gorąco. Wróciłem i o 11 wskoczyłem na ciężarówkę. O 12 zjawił się autobus, ale mnie źle poinformowano, więc czekałem na następny prawie do 15, przeklinając w tym czasie tego kolesia, co mnie wprowadziłw błąd (wiem, że tak nie można, ale naprawdę byłem wkurzony).
Ten autobus zabrał mnei do Valizas, tam przesiadka do Castillos, tam przesiadka do Chuy.
Chuy leży na granicy z Brazylią. Pomyślałem, że przekroczę sobie granicę i już z Brazylii wezmę autobus dalej. Okazało się, że posterunek graniczny urugwajski, jest trochę dalego. No to poszedłem do taksówki. Pytam gdzie jest granica, a facet mówi, że na tej ulicy i że jestem teraz w Brazylii. Zabrał mnie za 180 peso na posterunki graniczne urugwajski i brazylijski, do bankomatu i na dworzec autobusowy. Potem okazało się, że autobus mijał posterunek brazylijski, więc nie musiałem tam jechać.
O 23 autobus do Porto Alegre (81 reali RS).