Geoblog.pl    Jozin    Podróże    Podróż Jożina dookoła świata    Wodospady Iguazu - po stronie argentyńskiej
Zwiń mapę
2009
28
cze

Wodospady Iguazu - po stronie argentyńskiej

 
Argentyna
Argentyna, Puerto Iguazú
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22524 km
 
Ponieważ wodospady Iguazu leżą na granicy brazylijsko-argentyńskiej, po obu stronach są parki narodowe. Dziś przyszła kolej na stronę argentyńską.

Wstaję o 7. O 7.40 autobus do parku narodowego, ok. pół godziny. Próbowałem wykorzystać jeden sposób wejścia na lewo, tj. przez płot, ale nie udało się dojcie do płotu. Zabrakło zapału albo maczety. Kupuję bilet - 60 peso.

Najpierw idę na ścieżkę Macuco - 6 km, do ukrytego wodospadu Arrechea. Najlepiej ponoć iść rano, bo można spotkać więcej dzikich zwierząt. Dostaję ulotkę, która informuje jak zachować się w przypadku spotkania pumy lub jaguara. Na szlaku spotykam jednak tylko brazylijskiego ornitologa. Poza nim jeszcze cztery osoby i bardzo dużo komarów. Nie zatrzymuję się, bo zaraz mnie obsiadają. Nie spotykam dużych kotów. Ścieżka jest jednak ciekawa. Zawsze chciałem iść na spacer po lesie deszczowym. Okolice to las deszczowy subtropikalny (Atlantycki).

Potem przyszedł czas na wodospady. Przeszedłem wszystkie dostępne ścieżki, czyli ścieżkę "wyższą", "niższą" razem z przeprawą na wyspę San Martin. Na koniec zostawiam sobie Gardziel Diabła. Pomost prowadzi nad samą krawędź 80-metrowego wodospadu. Woda opada z trzech stron w przepaść, której dna nie widać, po pokrywa ją chmura mgły, która oblewa turystów. Po chwili cały jestem mokry. Widok Gardzieli Diabła robi potężne wrażenie. Osoba, która wymyśliła pojęcie "otchłani" musiała chyba coś podobnego zobaczyć.

Z powrotem od Gardzieli wracam na piechotę wzdłuż torów (normalnie jedzie się 2 km kolejką). Dzięki temu mogę poobserwować niewielkie małpki (nie wiem dokładnie jak się nazywają). Idę jeszcze raz na ścieżkę "wyższą", bo się rozpogodziło.

Jeszcze jedna rzecz mi się przytrafiła. Czekając na pociąg do Gardzieli, otwarłem plecak i wyciągnąłem przewodnik. W tym czasie do plecaka zakradł się Ostronos rudy, który wykradł mi siatkę, w której były resztki alfajorów (to takie ciastka popularne w Argentynie). Jak się dorwały te ostronosy do tej siatki w liczbie kilkunastu osobników(w której przecież już nic do jedzenia nie było), to wszyscy na przystanku zamarli (a było dużo ludzi). Po chwili ostronosy się uspokoiły.

Po 17 wracam do domu, trochę wykończony. Idę do kościoła na 19.30. Potem kupuję bilety na jutro - do San Ignacio i potem do Corrientes.

Naganiacz, który zaprasza mnie na grilla, okazuje się być Ukraińcem, a ponieważ ma ciotkę w Radomiu, mówi po polsku.

Podsumowując, park po stronie argentyńskiej, mimo że droższy, jest o wiele ciekawszy i oferuje o wiele lepsze wrażenia.

Idę spać, bojutro autobus o 6.30.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
mama Marcina P
mama Marcina P - 2009-06-29 14:34
Niesamowite wrazenie robia te wodospady Pozdrawioam :)
 
Swierszcz
Swierszcz - 2009-06-30 07:18
A można spytać skąd takie "zygzaki" na trasie?
Coś goni?...
 
Jozin
Jozin - 2009-06-30 19:36
goni czas, goni, a zygzak to wziął się z małego wypadu do Argentyny w czasie pobytu w Brazylii
 
Swierszcz
Swierszcz - 2009-06-30 20:41
Ale to znaczy, że "z Brazylią już koniec", bo Corrientes, to tak "głębiej z powrotem w Argentynę?
 
Jozin
Jozin - 2009-07-01 02:08
a koniec, trzeba sobie przecież zostawić coś na następny raz...
 
 
Jozin
Szymon Kaczmarek
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 358 wpisów358 634 komentarze634 2375 zdjęć2375 0 plików multimedialnych0