Budzę się o 7:10. Budzik w komórce była nastawiony na 6:30, ale komórka się w nocy wyłączyła. Chyba przez dużą wilgotność powietrza urządzenia elektroniczne nawalają. Samolot o 9. Niecałe dwie godziny. Może powinienem wziąć taksówkę, ale idę spokojnie na autobus. W końcu lotnisko to tylko 10 km.
Jednakże autobus zatrzymuje się średnio co ok. 500 m. Ktoś wsiada, ktoś wysiada. Na lotnisku jestem o 8. Duża kolejka do odprawy, ale w końcu udało mi się zdążyć, choć prawie na ostatnią minutę. Nawet miejsce przy oknie dostałem.
Lot liniami Air Pacific ok. 4 godziny. Zmiana czasu. Teraz różnica z Polską wynosi 8 godzin. Busikiem dojeżdżam do hostelu. W pokoju jestem z samymi Azjatami. Hindus, dwóch Koreańczyków i Japończyk. Hindus, o imieniu Manudż, którwgo nie mogę zapamiętać gotuję dla mnie powitalny obiad. Jest studentem. Bardzo spoko koleś. Jemy obiad i w tym czasie mija mu jeden wykład.
Potem idę do sklepu. Potem odpoczywam. Potem idę spać. Ciężko mi usnąć, bo Manudż powiedział, że w nocy pojawiają się duże robaki, które nie pozwalają mu spać.
Zobacz też:
Polecane hotele w Sydney.