Wypożyczam skuter (70.000 Rp, czyli 23 zł) z 4 litrami paliwa. Honda z automatyczną skrzynią biegów. Jest już 12 i właśnie zaczyna padać gdy wyjeżdżam. Pada 2 godziny, więc w tym czasie idę na obiad. Potem jadę na północ wyspy. Krajobraz bardzo ciekawy. Zwracają uwagę liczne groby-kapliczki, których pełno koło drogi. Mówią, że to pozostałość kultu przodków sprzed przyjęcia chrześcijaństwa przez Bataków. W każdej wiosce znajduje się kościół. Ludzie wołają na mnie 'Hello!' alo 'Hello Mister!'.
Jadę parę kilometrów, potem skręcem w jakąś dróżkę, pokrytą częściowo asfaltem, która prowadzi w głąb wyspy. Ładne widoki. Dużo tradycyjnych batackich domów z charakterystycznymi dachami. Na dole mieszka bydło, na pierwszym piętrze ludzie. Przy drodze dużo bawołów z wielkimi rogami. Dalej już jechać ciężko, więc zawracam. Zdaje się jednak, że wioski i uprawy Bataków zajmują całą wyspę, także jej interior.
Po drodze jakaś stypa. Kończy mi się paliwo, więc dokupuję litra. Leją tu z butelek. Wracam jak już jest ciemno, ok. 19. Zrobiłem ok. 80 km i nie dojechałem nawet chyba na północny kraniec wyspy, która jest wielkości Singapuru. Po obwodzie ma chyba 150 km. Warto dodać, że Jezioro Toba, to największe jezioro w Azji Pd.-Wsch. i bardzo głębokie (450 m). Tafla leży 906 m npm. Powstało wskutek zapadnięcia się wulkanu. Obecna wyspa, to dawny stożek wulkaniczny. Bardzo dawny. Niektórzy mówią nawet, że erupcja tego ogromnego wulkanu była przyczyną zmian klimatu w przeszłości oraz nastania którejś epoki lodowcowej (ale to chyba tylko hipotezy).
Wieczorem spotykam Polaków i Czechów z pokoju obok i wieczór upływa nam na miłej rozmowie do północy.