Witam wszystkich stałych czytelników. Przerwa była, to fakt. Wszak muszę Was przyzwyczajać to najdłuższej przerwy na blogu, tak więc sami rozumiecie. Ponadto jak zacznę uzupełniać wpisy z opóźnieniem, to będzie jeszcze można co nieco poczytać nawet jak się podróż zakończy.
Tak naprawdę, to czuję jużmocno, że podróż zmierza do końca i z tego powodu ogarnął mnie trochę nastrój i kilmat dekadencki, także lenistwo.
Zobacz także:
Hotele w Bangkoku.
Tymczasem dziś pobudka dość wcześnie, o 12 w południe. Biorę taksówkę i jadę do Chinatown, ale sobota to dzień zakupowy i korki są większe niż zwykle, czyli bardzo dokuczliwe. Płacę 50 bahtów i wysiadam. Dalej idę pieszo, ale orientacja jest utrudniona z powodu braku tablic z nazwami ulic.
Potem wsiadam do metra, przesiadam się na Skytrain i jadę do centrum handlowego Syjam. Trzeba zrobić trochę zakupów przed powrotem.
Wracam do hostelu moim ulubionym środkiem transportu, czyli moto-taxi za 80 bahtów. Taksówka kosztowałaby tyle samo, ale jechałbym 3 razy dłżej (a może 4). A motor zawsze może zjechać na prawy pas (w Tajlandii jeździ się po lewej) i wyminąć całe te sznury samochodów.
Wylot dziś (właściwie jutro) o godzinie 0.40. O 21 jadę na lotnisko busem za 150 pesos.