O 14 wyjeżdżam w kierunku San Luis. Po drodze oglądam wiele miniaturowych trąb powietrznych. Przed Hualtaran wysiadam przy drodze do parku narodowego Sierra de Las Quijadas. Wstęp 25 peso.
Idę 6 km drogą do kempingu. Mimo, że dochodzi 18, słońce grzeje bardzo mocno. Mijam kemping i idę na punkty widokowe.
Park składa się z wielkiej kotliny otoczonej pionowymi skałami i niezliczoną ilością kanionów. Jest już późno. Szukam noclegu, ale ostatecznie idę na kemping. Rozbijam namito. Podchodzi 5-letni chłopiec, Argentyńczyk, z którym trochę rozmawiam.
Księżycowa noc. Bardzo jasna. O 11 idę więc jeszcze raz się przejść na punkty widokowe. Latarka niepotrzebna. Zaczynają koło mnie biegać jakieś zwierzęta. Potem coś sapie w krzakach. To pewnei tylko guanako, ale na wszelki wypadek wracam.
W nocy pada.