Zwiedzam San Juan. Ładne miasto, z wąskimi uliczkami, założone w 1594 r.
Panuje spory upał. Na 19.30 idę na Mszę Wieczerzy Pańskiej do kościoła św. Dominika. W drzwiach spotykam ojca Dominikania, który zaczyna do mnie mówić po niemieku. Ale ja nie Niemiec! Po chwili okazuje się, że jego babcia była Polką. Zna dwa słowy po polsku "stare durnie". Tak wołała na niego i na brata babcia, gdy byli mali.
Kościół Św. Dominika choć zbudowany na początku XX w. jest bardzo ładny, w stylu arabskim, południowo-hiszpańskim. Jest też w mieście okazała katedra.
Wieczorem o 22.15 wsiadam do autobusu do Rosario, w któym spędzam całą noc.