Wstałem o 10.30. Zostaję jeszcze jeden dzień w Montevideo. Z kolegami Urugwajczykami czas upływa na piciu mate, śpiewaniu urugwajskich piosenek i konsumpcji tortas fritas.
Jest grupka sześciu chłopaków z miejscowości Mercedes, którzy pracują przy roznoszeniu ulotek w Montevideo. Wieczorem zawsze ktoś z nich przygotowuje kolację. Przypadkiem zawsze zjawiam się w tym momencie w kuchni i z zaciekawieniem obserwuję co tam gotują. A oni mnie pytają, czy chcę spróbować. Wtedy zastanawiam się i zawsze odpowiadam twierdząco. Jest Picho bez zęba, którego stracił w walce o jakąś dziewczynę, ojciec dwójki dzieci, mąż jednej żony. Jest Oscar, który denerwuje się, gdy wołam na niego 'boludo' (to takie popularne określenie, które nie wiem co dokładnie znaczy, ale chyba coś niedobrego), z którego koledzy się smieją, że nie umie gotować. Jest też ten chłopak z przedziałkiem na środku, który więcej pokazuje niż mówi i ten pogodny 17-latek z kolczykiem w uchu, ojciec jednego dziecka.
Wieczorem siedzimy na tarasie i słuchamy muzyki. Urugwajski artysta Jaime Roos śpiewa taki utwór Durazno y Convencion, co oznacza skrzyżowanie ulic o tej nazwie, gdzie znajduje się jego dom. To sto metrów stąd, więc idę zobaczyć to kultowe miejsce.
Do pokoju przybywa dziś dwójka Anglików i Izraelczyk. Ostatnią noc byłem sam.
W hostelu jest Niemiec, Jan, programista, po którym widać od razu, że jest programistą. Przyjechał tu pracować w jakimś zespole, który produkuje gry. Wczoraj był pierwszy dzień w pracy. Rozwiązał jakiś problem, czym wzbudził podziw kolegów miejscowych. Coś napisał. Nie wie jednak na razie, co to za gra, nad którą pracuje. Przyszedł do pracy o 10 i nikogo nie było. Dzisiaj więc spotykam go o 10:30 na śniadaniu. Zastanawia się, czy jak przyjdzie na 12, to nie będzie za wcześnie. Wydaje mi się, że taki stosunek do godzin pracy zasługuje na aprobatę.
Jest też Kanadyjczyk, który od 8 lat jest w podróży i w tym czasie cały czas pracuje przez Internet dla jakiejś firmy z USA. Jest jednak wyraźnie znudzony podróżowaniem.
Jutro jadę do Cabo Polonio i wydaje mi się, że definitywnie.