Wstaję o 9. Na 12 jadę do Rio Tavarez, w głębi wyspy spotkać się z polską rodziną. Zostaję bardzo serdecznei przyjęty i ugoszczony, posilam się najlepszą wołowiną z grilla. Potem Adriano i Mario pokazują mi Praja da Campeche, piękną plażę, z widokiem na mniejszą wyspę, i odwożą na dworzec.
Chcę kupić bilet do Erechim, ale nie ma na dziś. Kupuję na jutro, co oznacza, że jutro już na pewno stąd wyjadę. Nie smucę się jednak z tego powodu, że mój pobyt tu przedłużył się o 3 dni, ponieważ, to miejsce to prawdziwy raj. Podobno najlepsze miejsce w Brazylii do mieszkania i życia, bezpieczne i bogate (ale też drogie).
Tak naprawdę mógłbym tu zostać jeszcze dłużej...