Pogoda w czasie pobytu nie była idealna. Pare dni ładnie padało. Zrobiło się nawet raz trochę zimno. Słońce, gdy było, grzało bardzo mocno.
Na wyspie panują trochę spartańskie warunki. Prąd z generatora jest włączany tylko wieczorem. Toalety nie mają oświetlenia, więc konieczna jest latarka. Prysznice tylko z zimną wodą. goście mogą spać w sypialniach albo w tradycyjnych domach fidżijskich zwanych 'bure'.
Posiłki zdarzały się czasami bardzo dobre - kuchnia fidżijska.
Personel bardzo sympatyczny. Fidżijczycy śmieją się w bardzo swoisty sposób, trochę jak dzieci, trudno to opisać, trzeba usłyszeć.
W sobotę chyba zjawiła się grupka ok. 20 Anglików, którzy przyjechali na 4 dni. Potem będę przez 2 miesiące mieszkać w jednej z wiosek i w ramach wolontariatu będę budować drogę, most, czy coś podobnego. Angielska młodzież była bardzo spokojna, jakże inna od tych Anglików, co się zwykle spotyka w czasie podróży. Niemniej, 20 osób to był prawdziwy najazd i nieco zakłócił spokój na wyspie.
Ostatniego dnia zostałem natomiast jedynym gościem. Nie licząc tej angielskiej wycieczki, tonigdy nie było więcej niż 5-8 gości.
Zamieszczam trochę zdjęć.