Geoblog.pl    Jozin    Podróże    Podróż Jożina dookoła świata    Stolica Indonezji
Zwiń mapę
2009
16
paź

Stolica Indonezji

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 52331 km
 
O 11 wylot z Pekanbaru. Lądowanie o 12.45. Lot zniosłem ciężko, z powodu bólu zęba. Przy podejściu do lądowania przestało. Musiało to być spowodowane zmianą ciśnienia.

Autobus za 20.000 rupii zawozi mnie w okolice dworca kolejowego. 1 zł = 3000 rupii. Tam spotykam się po raz pierwszy z ciekawym środkiem transportu moto-taxi. Targuję cenę na 10.000, zakładam plastikowy kask i jadę do hostelu przy ulicy Jalan Jaksa (60.000 za noc z jednym łóżkiem i wentylatorem).

Następnie biorę motor za 5.000 do Monumentu Narodowego, takiej wieży 132 m. Oglądam dioramy przedstawiające historię Indonezji. Nie wjeżdżam jużna wieżę, bo zamknęli. Jeden pan oferuje, że mi pomoże, mam mu dać 20.000 i powiedzieć innemu panu, to mnie wpuszczą jeszcze, ale szkoda mi pieniędzy na korumpowanie tych dzikusów.

Następnie idę pieszo do pobliskiego dworca kolejowego. Kupuję bilet do Yogyakarty na niedzielę w najlepszej klasie na godzinę 8 rano (240.000 rupii). Zagaduję z kolejnym motorowym taksówkarzem. Zawozi mnie za 5.000 do katedry katolickiej, która prezentuje się skromnie w cieniu pobliskiego meczetu.

Dochodzi już 18 i robi się ciemno. Chyba się trochę oddaliłem, bo już nikt nie chce mnie zabrać z powrotem za 5.000. Biedny turysta musi się przemieszczać na piechotę. Szybko zdaję sobie sprawę, że chodząc pieszo po Jakarcie najwięcej czasu traci się na stanie i czekanie na moment, kiedy można będzie przekroczyć (przebiec) ulicę. Fala pojazdów nigdy się nie kończy. W końcu, po ujściu kawałka, znajduję chętnego za 5.000 (2 zł). Taki sobie limit ustaliłem.

Muszę stanowczo podkreślić, że nie ma szybszego sposobu przemieszczania się po tym mieście (może helikopter). Koleś wciska się między rzędy pojazdów (aż muszę na kolana uważać, żeby nie zahaczyć), jedzie pod prąd, a jak już nie można to po chodniku, jak chodnik jest zagrodzony kamieniami, to ja schodzę i je odsuwam. Taksówką jechałbym co najmniej 5 razy dłużej. Co prawda taka jazda może się wydawać brawurowa, ale na szczęście nie da się tu rozwinąć dużych prędkości.

Zjadam na kolację nasi goreng (czyli ryż) z owocami morza i sokiem mango (25.000). To wciąż ceny dla turystów. Ta dzielnica, w której mieszkam jest opanowana przez białyvh podróżników. W Syantar na dworcu zapłaciłem za makaron (mee goreng) tylko 7.000.

Rozpisałem się dziś trochę o cenach. Może to z miłości do dużych nominałów. One zawsze rozpalają wyobraźnię.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Swierszcz
Swierszcz - 2009-10-21 10:04
Coś bardzo podrożała ta Indonezja. To już się nie opłaca...
Zobaczymy jak będziesz w Yogjakarcie, bo to było zawsze najtańsze miejsce (np hotel z basenem za U$12).
Choć kiedy tam byłem to U$1 kosztował 12000 rupii...
 
Jozin
Jozin - 2009-10-21 15:24
no mogłoby być taniej, nie żebym od razu na hotel z basenem się rzucał, ale da się wyżyć
 
 
Jozin
Szymon Kaczmarek
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 358 wpisów358 634 komentarze634 2375 zdjęć2375 0 plików multimedialnych0